środa, 27 lutego 2013

Piwonie

Czasami trudno mi sobie uświadomić, że naprawdę będę miała dziecko, że w moim ciele nabrzmiewa pęcherzyk światła, z którego wykluje się cała osobna osoba. Porankami leżę w łóżku trochę dłużej, układam   dłonie na już trochę wypukłym brzuchu i staram się wyczuć, co się tam właściwie dzieje, co się śni tej małej niewiadomej, która dotychczas zna tylko delikatne fale bezpiecznej i gęstej ciemności. Wydaje mi się głupie, że nic nie wiem, skoro ono już mnie słyszy, coś ze mnie rozumie, wyczuwa. A ja nie wiem nic poza tym, co uda się wywróżyć z pulsujących plam czerni i bieli, które uprzejma medycyna dostarcza mi raz na kilka tygodni.

Ciało za to wie więcej, działa nastawione na swoje własne wewnętrzne tykanie, mości się i układa. Myślę o koledze, który wiele lat temu zaklinał się, że w noc przedtem, zanim żona powiedziała mu, że jest w ciąży,  obudził się, czując od jej skóry delikatny zapach mleka, że w półśnie ułożył twarz w zagłębieniu jej szyi, żeby móc wdychać tę bezpieczną, delikatną mleczność. Czy to mogło w ogóle być prawdą? 

A jednak ciało przecież naprawdę wie swoje. Wszystko we mnie zrobiło się zaokrąglone, pełne, rozbuchane i kobiece. Kiedy myślę o ciąży, przychodzą mi na myśl niektóre odmiany piwonii - kwiaty tak nadmierne, nasycone sobą i życiem, że mogłyby pęknąć. A które przecież nie pękają. Nigdy wcześniej nie czułam tak mocno dziwnej, pierwotnej mądrości ciała, które wie co robić, które wpasowuje się w jakiś naturalny rytm i kołysze do niego, opiekując się wszystkim poza moją świadomością, poza moją wiedzą. To daje dziwne poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Ufnego umoszczenia w ciele, którego możliwości nigdy się nie domyślałam. 

Staram się nadążyć za tym wszystkim. Nigdy wcześniej nie chciałam wzrastać w sobie tak szybko, odpowiedzieć na tyle pytań, tyle ze sobą wyjaśnić i tylu rzeczy przestać się obawiać. Kiedy Tori Amos urodziła córkę, nagrała też "Gold Dust" - piosenkę o tym, jak to jest, kiedy nagle przeszłość staje się wpisaną w ciało mapą, kiedy wszystkie poplątane ścieżki układają się w wędrówki, z których można odcyfrować sens. Że przychodzi taki moment, kiedy trzeba znowu trochę bardziej dorosnąć. Bo domykają się przygody i zaczyna zupełnie inna wędrówka. No właśnie.